Dzień 1. Ląduję w Szczyrku rano w czwartek i jest to błąd. Myślałem, że wszyscy już będą czekać, ale ekipa trochę popłynęła na środowo-wieczornym powitaniu i to ja czekam, zanim wszyscy wykażą gotowość rowerową. Na szczycie lądujemy o 11.30, co, biorąc pod uwagę prognozy i ambitne plany, nie wróży dobrze. Ale jakoś zmartwieni nie są.
|